Upiorne opowieści

Ze śniadaniem nie wyszło, ale na pyszny obiad Jacques chętnie dał się zaprosić.


Dawno nie jadłem w tak uroczym towarzystwie. Nowa tu jesteś, miasta nie znasz, a ma swoje, że tak powiem uroki.


My tu sobie indyka spokojnie podjadamy, a w Twoim ogródku gnomi krąg widziałem. Uważaj na te maluszki, one tylko wyglądają na miłe skrzaciki. Ja bym już drugi raz prezentów od nich nie brał. Bo potem sie okazuje, ze to nie prezenty były.


Samotny jestem, mieszkam z dzieciakami. Moja biedna żona cóż..., zniknęła pewnego dnia. Różnie ludzie gadają. Że niby się kłóciliśmy, że mi to na rękę..  Nie słuchaj ich, nic nie wiedzą. Moją żonę załatwiły WAMPIRY. Pełno ich mieszka w starej dzielnicy, a i po innych się kręcą.


Wampiry? Czarty? W tej pięknej cichej okolicy? To na pewno jakieś szalone teorie, ale jednak Patrycja wyraźnie czuła mróweczki wędrującej po jej kręgosłupie.


Zwłaszcza, że Jacques po kolacji zachowywał się dość niekonwencjonalnie. Oryginalny jegomość.




Komentarze